sobota, 17 grudnia 2011

Nasz polski Iniesta ze Schodni: Zadebiutował u Smudy i strzelił gola

Jeszcze cztery lata temu Waldemar Sobota grał zaledwie w IV lidze, a o jego transferze do lepszego klubu zadecydowała siostra. W piątek 24-letni pomocnik Śląska Wrocław zadebiutował w reprezentacji Polski i strzelił jedynego gola meczu.


Towarzyski mecz Polaków z Bośnią i Hercegowiną nie wywołał w kraju większego zainteresowania. Wszak zagrały w nim reprezentacje złożone z graczy ligowych, a samo spotkanie odbyło się poza oficjalnym terminem FIFA.





Jest jednak w Polsce jedno miejsce, w którym mecz obejrzał komplet publiczności. To bar Zgoda u Gerdy we wsi Schodnia pod Ozimkiem w województwie opolskim. Wszyscy oglądali Sobotę.Dla niego ten bar jest tym, czym dla Adama Małysza była słynna karczma U Bociana w rodzinnej Wiśle. Królestwem, fanklubem, twierdzą. Tu wszyscy 24-letniego zawodnika znają i życzą mu jak najlepiej. Na ścianach lokalu wiszą jego zdjęcie, koszulka i plakat wrocławskiej drużyny.

- Żeby oglądać mecze Waldka w ekstraklasie, kupiliśmy nowy telewizor z dekoderem. Trzeba chłopaka reklamować, bo jest stąd. A jeszcze taki grzeczny i kulturalny. Same plusy, można powiedzieć. Mieszka niedaleko, to czasem zajrzy, ukłoni się - chwali piłkarza właścicielka lokalu, pani Gerda.

Autobusami na Sobotę 

W barze wszyscy oglądają mecze Soboty, ale tylko te wyjazdowe. Na spotkania we Wrocławiu to się ze Schodniej i okolic po prostu jeździ. Na ostatni pojedynek Śląska z Wisłą Kraków trzeba było wziąć dwa autobusy i jeszcze małego busa, bo inaczej wszyscy chętni by się nie pomieścili. Zawodnik Śląska dla swoich kibiców zamówił ponad 100 biletów.

- U nas ludzie się futbolem interesują, a jak Waldek teraz gra w Śląsku, to i na mecze chętniej jeżdżą. Wiadomo, piękny stadion, dobra drużyna, ale najważniejsze, że jest w niej chłopak od nas. Wszyscy tutaj jesteśmy z niego bardzo dumni - mówi Robert Lech, który wyjazdy na mecze Śląska organizuje.

On też organizował pierwszy w życiu transfer Waldemara Soboty. W 2005 r. jako prezes IV-ligowego Rajfelu Krasiejów ściągnął 18-latka z Małej Panwi Ozimek, która w tamtym sezonie z ligi spadła.

Klub z Krasiejowa zapłacił wówczas za utalentowanego pomocnika 8 tys. zł. - Myśmy w Ozimku przyuważyli takiego drobnego, wątłego chłopaczka. Wyglądał niepozornie, ale z rywalami jechał tak, że szok. Już po kilku pierwszych meczach wiedzieliśmy, że ten transfer to strzał w dziesiątkę - opowiada prezes Lech.

Zdecydowała siostra 

W dwa sezony Sobota strzelił dla Rajfelu 21 bramek i zaczęły się nim interesować kluby z wyższych lig. Najbardziej zdeterminowany był ówczesny trener Górnika Zabrze Ryszard Wieczorek, który bardzo chciał sprawdzić u siebie pomocnika z Krasiejowa.

- Trener Wieczorek to i po dwa razy dziennie do nas wydzwaniał. Wszystko już było gotowe, nawet samochód podstawiony. Zawodnik miał tylko wsiąść i pojechać na trening Górnika. Ale Waldek powiedział: "Prezesie, jeszcze nie teraz" i sprawa się skończyła - wspomina Lech.

Zamiast do ekstraklasowego Górnika Sobota przeszedł więc do III-ligowego MKS-u Kluczbork. Zanim do tego doszło, w domu zawodnika odbyła się jednak rodzinna narada. Oprócz piłkarza uczestniczyli w niej rodzice, dwie siostry, trener MKS-u Ryszard Okaj oraz prezes klubu z Krasiejowa.

- Pamiętam, że Waldek ani jego rodzice wcale nie byli do transferu przekonani. Mówili, że to daleko, bo piłkarz musiałbym przynajmniej 40 kilometrów od Kluczborka dojeżdżać. Ostatecznie o wszystkim zadecydowała siostra Waldka, która powiedziała: "Musisz się rozwijać i pójdziesz grać do Kluczborka" - śmieje się Lech.

Telefony last minute 

Do składu MKS-u Sobota znowu wdarł się przebojem, a w pierwszym sezonie strzelił dla drużyny 15 goli. Zespół awansował do nowej II ligi, a stamtąd po sezonie na zaplecze ekstraklasy. Już wówczas młody Sobota był jednym z najważniejszych graczy drużyny z Kluczborka.

- On do nas przychodził nie jako megawzmocnienie, ale raczej młody, zdolny zawodnik. Szybko okazało się, że jest czymś znacznie więcej. Gra została ustawiona pod niego, tak jak teraz w Śląsku jest ustawiona pod Sebastiana Milę - wspomina Wojciech Smolnik, wiceprezes MKS-u.

W pierwszej lidze beniaminek z Kluczborka wywalczył doskonałe szóste miejsce, a rozgrywkach bramki strzelał m.in. Pogoni Szczecin, Górnikowi Zabrze czy Widzewowi Łódź. Po tych występach Sobota w sezonie 2009/2010 został wybrany na najlepszego gracza I ligi i stało się jasne, że w Kluczborku zostać dłużej już nie może. Kontrakt z MKS-em mu się kończył, więc sprowadzić go chciały Górnik, Widzew, GKS Bełchatów i właśnie Śląsk.

- Waldka w barwach Kluczborka na żywo widzieliśmy chyba z 10 razy, więc doskonale wiedzieliśmy, co potrafi. Nikogo innego nie mieliśmy tak rozpracowanego - przyznaje dyrektor sportowy Śląska Krzysztof Paluszek, który zawodnika sprowadzał do klubu wraz z ówczesnym trenerem Ryszardem Tarasiewiczem.

Sobota na ofertę z Wrocławia zdecydował się po namowach trenerów i działaczy MKS-u. Znaczenie miała też niewielka odległość Wrocławia od jego domu. Pomocnik wylądował więc w Śląsku, choć telefony z ofertami z Zabrza i Bełchatowa odbierał jeszcze tuż przed ustaleniem ostatecznej wersji kontraktu.

Siatki dla Vrdoljaka 

8 sierpnia 2010 r. Sobota zadebiutował w ekstraklasie. Początek jego występów w Śląsku można uznać za słodko-gorzki. Zawodnik uznany został za najlepszego gracza spotkania z Jagiellonią Białystok, ale po jednej z akcji ordynarnie zrugał go Vuk Sotirović. Serb był niezadowolony, że nowy w drużynie młodzian nie podał mu piłki, a zamiast tego sam uderzył na bramkę rywali.

W kolejnym, wygranym 3:2 spotkaniu z Cracovią Sobota zaliczył pierwszą asystę w ekstraklasie. A w boju z Legią na Oporowskiej kibiców absolutnie zadziwił. Filigranowy piłkarz z legionistami grał bez żadnych kompleksów, a najdroższemu piłkarzowi w historii ligi Ivicy Vrdoljakowi bezwstydnie zakładał siatki. Nic dziwnego, że fani z Wrocławia rychło go pokochali, a do reprezentacji U-23 powołał Waldka selekcjoner Andrzej Zamilski. Problem w tym, że potem powołania się już nie powtarzały, Sobota w lidze nieco przygasł, a Śląsk zaczął seryjnie przegrywać.

Zawodnik i jego Śląsk odrodzili się pod wodzą trenera Oresta Lenczyka. Choć doświadczony szkoleniowiec decydował, że w niektórych meczach Sobota usiądzie na ławce rezerwowych. W takiej zmiennej roli 23-latek zdobył wicemistrzostwo Polski, a w przesądzającym o sukcesie meczu z Arką Gdynia zanotował asystę przy pierwszej z pięciu bramek.

Jak Xavi i Iniesta? 

- Waldek, odkąd jest w Śląsku, bardzo piłkarsko dojrzał i się rozwinął. Ma wielkie serce do gry oraz umiejętności techniczne, które wyróżniają go na tle innych zawodników. Ważne, że nie boi się podejmować indywidualnych pojedynków, a większość z nich wygrywa. To, co musi poprawić, to motoryka i odbiór piłki - ocenia Paluszek, który dodaje. - Jak na nasze warunki - i biorąc pod uwagę wszelkie proporcje - Waldek jest taką miniaturką Xaviego czy Iniesty. Tak jak oni jest filigranowy i tak jak oni bardzo kreatywny na boisku.

W tym sezonie Sobota, gdy tylko był zdrowy, grał w pierwszym składzie drużyny z Wrocławia. Także dzięki niemu Śląsk jest liderem T-Mobile Ekstraklasy, a zawodnik otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Drugi trener kadry Jacek Zieliński formę gracza z Wrocławia nazwał ostatnio "imponującą", a bramkę strzeloną w meczu z Górnikiem Zabrze "fantastyczną".

- A ja i tak uważam, że Waldek nie zaprezentował jeszcze wszystkiego, co potrafi. Na to przyjdzie jeszcze czas, tylko trener Smuda musi mu dać więcej szans. Niech on zagra najpierw ze 100 meczów w reprezentacji Polski, a potem wraca do Kluczborka. Czekamy tu na niego. Specjalnie dla niego zastrzegliśmy nawet numer 2., z którym u nas występował - kończy Wojciech Smolnik.

źródło:sport.pl



środa, 7 grudnia 2011

Waldek został powołany do REPREZENTACJI POLSKI

Waldemar Sobota to zupełny debiutant w reprezentacji Polski. Błyskotliwy pomocnik Śląska, który jeszcze półtora roku temu grał w pierwszej lidze, zapewnia, że powołanie do kadry to tylko jeden z celów, jakie sobie założył i teraz zamierza dążyć do następnego.

Od przyszłego poniedziałku wszyscy piłkarze Śląska będą mieli wolne, ale Sebastian Mila, Piotr Celeban, Rafał Gikiewicz i Ty dalej będziecie musieli ostro zasuwać. Nie do pozazdroszczenia.
(śmiech) Mówiąc szczerze, miałem już zaplanowany urlop, bo trener powiedział, że od poniedziałku będziemy wszyscy mieli wolne i będziemy mogli się rozjechać do domów. Ale nie ma co narzekać. Przecież powołanie do kadry to spełnienie marzeń. Poza tym to szansa pokazania się i jeżeli trener Smuda da mi szansę zagrania - a mam nadzieję, że da – to na pewno postaram się jak najlepiej zaprezentować i wykorzystać swoją szansę.

Tak szczerze - liczyłeś na to powołanie? Już od pewnego czasu się mówiło, że jeżeli ktoś ma być powołany ze Śląska do kadry, to najszybciej Piotr Celeban i właśnie Ty.
Przeglądałem prasę i różne strony sportowe w Internecie i rzeczywiście pojawiały się tam informację, że mogę dostać powołanie. Ale dopóki nie ma tego na papierze i dopóki odpowiedni faks nie przyjdzie do klubu, niczego nie można być pewnym. Dlatego spokojnie to przyjmowałem i czekałem, co z tego naprawdę wyjdzie. Myślę, że w tej rundzie zaprezentowałem się na tyle dobrze, że zasłużyłem na szansę pokazania się w kadrze. Teraz pozostaje mi tylko wykonać swoją pracę podczas zgrupowania jak najlepiej i liczyć, że przekonam do siebie trenera Smudę. 

Przychodząc do Śląska mówiłeś, że to kolejny krok w Twojej karierze i niebawem zamierzasz wykonywać kolejne. Powołanie do reprezentacji jest chyba właśnie takim następnym krokiem?
Zawsze małymi krokami dążyłem do stawianych sobie celów i rzeczywiście można powiedzieć, że powołanie do reprezentacji jest kolejnym takim krokiem. Półtora roku temu grałem przecież jeszcze w pierwszej lidze w Kluczborku. Później była ekstraklasa i Śląsk. Staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej i pokonywać kolejne etapy. Na pewno nie spocznę na laurach. Teraz jest kadra, a później będzie następny cel, do którego będę spokojnie dążył. Krok po kroku. Jaki to będzie cel? Zobaczymy, na razie nic nie mówię. 

Dużo odebrałeś telefonów czy sms-ów z gratulacjami z okazji powołania do kadry?
Akurat tak się złożyło, że popsuł mi się telefon i nie było ze mną kontaktu. Mam zastępczy numer, ale zna go tylko kilka najbliższych osób. Jednak gdy przeglądałem Internet, to zauważyłem, że wiele osób mi gratulowało. Wśród nich ludzie z moich rodzinnych stron, którzy pisali nawet, że są ze mnie dumni. Takie gesty są bardzo miłe i motywujące do dalszej pracy. Mogę obiecać, że zrobię wszystko, aby godnie reprezentować nie tylko Polskę, ale także swoją gminę i rodzinną wieś.

środa, 30 listopada 2011

Smuda: Powołam Sobotę do kadry. Może też Milę i Celebana


Selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda, przychylniejszym okiem spojrzał na piłkarzy Śląska Wrocław. Choć jeszcze niedawno twierdził, że zawodnicy lidera Ekstrakalsy nie mają większych szans na powołanie do kadry, teraz zmienił zdanie.
- Nie ukrywam, że mam na oku dwóch, trzech zawodników wrocławskiej drużyny. I mają szansę na znalezienie się w szerokiej kadrze reprezentacji Polski - mówi " GazecieWrocławskiej" Franciszek Smuda. - Podoba mi się zwłaszcza Waldemar Sobota. Świetnie zagrał w ostatnim meczu z Wisłą Kraków.

Trener nie wyklucza również powołania Sebastiana Mili. - Znam dobrze tego chłopaka, wiem na co go stać. To dobry piłkarz. Nie mówię “nie" także w przypadku Piotra Celebana - mówi Smuda.

Selekcjoner skreśla za to ostatecznie Dariusza Pietrasiaka, Jarosława Fojuta i Przemysława Kaźmierczaka.

Jeszcze dwa tygodnie temu Smuda twierdził, że Sebastian Mila nie pasuje do Kadry

źródło: gazeta wrocławska

środa, 16 listopada 2011

Trenerem mogę być nawet lepszym niż piłkarzem....


Waldemar Sobota w ostatnich tygodniach jest jednym z kluczowych ogniw Śląska Wrocław. Mimo to ani on, ani jego koledzy nie są powoływani przez Franciszka Smudę. - Dwóch czy trzech piłkarzy z naszej drużyny na pewno już dziś poradziłoby sobie w reprezentacji - przekonuje skrzydłowy lidera Ekstraklasy w wywiadzie dla 2x45.com.pl.

- Zbliża się półmetek Ekstraklasy, a Śląsk coraz wygodniej rozsiada się w fotelu lidera.
Waldemar Sobota:
 - Tabelę na razie zostawiamy z boku. Skupiamy się z meczu na mecz na kolejnym przeciwniku i zawsze dajemy z siebie sto procent. Jak dotąd z bardzo dobrym skutkiem. Pozostaje życzyć sobie, żebyśmy tak samo grali do końca roku i utrzymali to pierwsze miejsce.

 - Gracie bardzo dobrze, ale też inni grają dla Was. Zwłaszcza Wisła i Lech.
 - Na pewno warto odnotować fakt, że wygrywamy zarówno z faworytami jak i z drużynami z dołu tabeli. Ale nie ma się co ekscytować. Wystarczy, że będą dwa mecze bez zwycięstwa. Wtedy w tabeli znów zrobi się tłoczno i pozycja lidera stanie się zagrożona.

 - Z tabeli można wyczytać, że Śląsk nie idzie na kompromisy. W trzynastu kolejkach tylko jeden remis. Stosujecie zasadę "wóz, albo przewóz"?
 - Dokładnie. I większość tych spotkań rozstrzygaliśmy na swoją korzyść, dzięki czemu mamy sporą przewagę, mimo trzech porażek. Punktami podzieliliśmy się tylko z Górnikiem na starcie sezonu. Później albo braliśmy wszystko, albo nic.

 - W czym tkwi siła Śląska?
 - Przede wszystkim mamy bardzo silną, wyrównaną kadrę. Obojętnie, kto zagra w pierwszym składzie, jakość jest zawsze. Do tego w szatni panuje świetna atmosfera. Dobrze się rozumiemy, nie ma konfliktów i to potem znajduje odbicie na boisku.

 - Nie grozi Wam popadnięcie w samozadowolenie? Po serii zwycięstw siłą rzeczy może być trudniej o koncentrację.
 - To nam nie grozi, zapewniam. Nie spoczywamy na laurach, bo wiemy, że tak naprawdę jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Jeżeli będziemy liderem po ostatniej kolejce, wtedy będzie wielka radość. Teraz nie ma o tym mowy.

 - A gdyby co, trener Orest Lenczyk chyba nie pozwoli piłkarzom "odlecieć"? On słynie z tego, że trzyma zawodników w ryzach.
 - Bez wątpienia. Szkoleniowiec tonuje nasze nastroje, jeśli uzna, że są zbyt optymistyczne. Wie, kiedy jakich słów użyć, żeby nas zmobilizować do dalszej walki i ciężkiej pracy. Na treningach nikt nie może sobie odpuścić.

- Trener Lenczyk dość długo się do Pana przekonywał, ale chyba w końcu się przekonał. Od jakiegoś czasu regularnie gra Pan w pierwszym składzie. Dawniej bywało różnie.
 - Bywało różnie, bo jak wspominałem, każdy z nas może grać od początku i nie będzie osłabiał drużyny. Ale faktycznie, w siedmiu kolejnych meczach zaczynałem od pierwszych minut, nie licząc meczu z Bełchatowem [porażka 0:3, red.], z którego wyeliminowała mnie grypa żołądkowa. Tym bardziej się cieszę, że utrzymuję się na powierzchni przy takiej konkurencji. Najlepiej było ją widać w Lubinie. Szansę po dłuższej przerwie dostał Piotrek Ćwielong i od razu został jednym z bohaterów.

 - Lenczyk powiedział kiedyś, że niewiele wynika z "wiatru", który Sobota robi na boisku. Wydaje się, że to nadal Pana problem. W tym sezonie ligowym jak dotąd strzelił Pan tylko jednego gola i zanotował jedną asystę. Mało...
 - Z pewnością pod tym względem mogłoby być lepiej, ale najwidoczniej moja gra nie wygląda tak źle. Staram się przede wszystkim pracować dla drużyny, mój interes schodzi na dalszy plan. I skoro trener daje mi coraz więcej szans, najwidoczniej jest zadowolony. 

 - Po pierwszych tygodniach w Ekstraklasie mówił Pan, że musi wiele poprawić odnośnie taktyki. Udało się?
 - Tak, bo teraz jestem znacznie bardziej przydatny w grze defensywnej.  To chyba widać gołym okiem. Nie ograniczam się tylko do ataku. Na takim poziomie trzeba prezentować trochę więcej. Co nie znaczy, że już jest idealnie. Ogólnie w Ekstraklasie nabrałem sporego doświadczenia i jestem dziś lepszym piłkarzem.

 - Nie dziwi Pana, że żaden piłkarz Śląska nie jest powoływany do reprezentacji Polski?
 - Mówi o tym coraz więcej osób. Też to zauważyłem. Nie mogę jednak powiedzieć nic innego niż to, że Franciszek Smuda ma swoją koncepcję i nie chcę ingerować w jego wizję. Nie powiem mu, że ma od dziś powoływać zawodników Śląska. Choć gdyby chciał, na pewno dwóch, trzech piłkarzy z naszej drużyny mógłby od razu wziąć na kadrę i poradziliby sobie.

 - Wśród nich jest Waldemar Sobota?
 - Nie mnie oceniać. Nie wiem nawet, czy selekcjoner ma wyrobioną jakąś opinię na mój temat.

- Rok temu przymierzano Pana do Wisły Kraków. Później już nie był Pan bohaterem transferowych plotek. Nikt się Panem nie interesuje?
 - Nic mi nie wiadomo o innych klubach. Przy okazji meczu Polska - Włochy do Wrocławia przyjeżdża mój agent Marek Citko. Spotkamy się, pogadamy i dowiem się, co nowego słychać w tych kwestiach.

 - O jakiejś konkretnej lidze Pan marzy?

 - Zawsze chciałem występować w Bundeslidze. Najlepiej w Bayernie Monachium, któremu bardzo kibicuję, ale nie wiem, czy jest to dla mnie osiągalne.

 - Robert Lewandowski jeszcze kilka lat temu to samo mógłby powiedzieć o Borussi Dortmund.

 - Jego przykład mnie inspiruje. Robert pokazuje, że ciężką pracą można wspinać się coraz wyżej i zajść bardzo wysoko.

 - Gdy rozmawialiśmy pod koniec ubiegłego roku, mówił Pan, że w styczniu czeka go egzamin na trenera drugiej klasy. Udało się zdać?

 - Tak, powiodło się i można powiedzieć, że dziś jestem trenerem drugiej klasy (śmiech).

 - Będzie coś dalej?
 - Na razie niczego nie planuję. Teraz koncentruję się tylko na graniu w piłkę.

 - Ma Pan już jednak za sobą zajęcia z młodymi zawodnikami MKS Kluczbork.
 - Kilka razy wziąłem udział w czymś takim. Już na początku roku dostałem zaproszenie od działaczy MKS i skorzystałem z tego. Fajna przygoda, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że po zakończeniu kariery chciałbym prowadzić grupy młodzieżowe. Może trenerem będę nawet lepszym niż piłkarzem.

materiał: 2x45minut.com

piątek, 7 października 2011

Waldemar Sobota najlepszym graczem września

Kibice Śląska w internetowym głosowaniu wybrali pomocnika WKS-u Waldemara Sobotę najlepszym graczem września.

Przypomnijmy, że w minionym miesiącu podopieczni Oresta Lenczyka rozegrali 4 spotkania, w których odnieśli 3 zwycięstwa. Sobota, który strzelił zwycięskiego gola w meczu z Cracovią, otrzymał 2188 głosów, a drugiego Piotra Celebana wyprzedził o 166 punktów. Trzecie miejsce we wrześniu przypadło Marianowi Kelemenowi, który został nagrodzony tytułem piłkarza sierpnia.

W klasyfikacji na gracza sezonu wciąż prowadzi właśnie Kelemen. Golkiper wicemistrzów Polski zachowuje niespełna 800 głosów przewagi nad drugim Piotrem Celebanem. Na trzeciej lokacie plasuje się pomocnik Łukasz Madej.

Końcowa klasyfikacja we wrześniu:

1. Waldemar Sobota (2188 punktów)
2. Piotr Celeban (2022)
3. Marian Kelemen (1986)
4. Johan Voskamp (1829)
5. Rok Elsner (1806)
6. Łukasz Madej (1628)
7. Cristian Omar Diaz (1483)
8. Dariusz Pietrasiak (1442)
9. Mariusz Pawelec (1418)
10. Tadeusz Socha (1409)
11. Mateusz Cetnarski (1315)
12. Dariusz Sztylka (1300)
13. Sebastian Mila (1289)
14. Sebastian Dudek (891)
15. Piotr Ćwielong (860)
16. Amir Spahić (557)
17. Marek Wasiluk (347)
18. Jarosław Fojut (322)
19. Łukasz Gikiewicz (293)
20. Rafał Gikiewicz (265)
21. Alexandre (143)

Najlepsi w poszczególnych miesiącach:

1. Lipiec: Johan Voskamp
2. Sierpień: Marian Kelemen
3. Wrzesień: Waldemar Sobota

czwartek, 23 czerwca 2011

LE: Śląsk zagra z Dundee United

Dundee United będzie rywalem Śląska Wrocław w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy. Pierwsze spotkanie rozegrane zostanie we Wrocławiu 14 lipca, natomiast spotkanie rewanżowe rozegrane zostanie 21 lipca.
W sezonie 1980/81 Śląsk zmierzył się z tą drużyną w Pucharze UEFA. Po bezbramkowym remisie na Stadionie Olimpijskim, Szkoci wygrali u siebie 7:2 (2:1). Trenerem Śląska był wtedy Orest Lenczyk, który stracił posadę bezpośrednio po powrocie ze Szkocji. Nie tylko on zasiądzie na ławce trenerskiej spośród uczestników spotkania obu klubów sprzed 31 lat. W sztabie trenerskim Dundee United jest Paul Hegarty, obrońca "Mandarynek" w tamtym czasie.
Dundee United to czwarta drużyna ubiegłego sezonu w Szkocji. Do Dundee jest z Wrocławia prawie 2200 km (ponad 1400 w linii prostej). Stadion w Dundee ma tylko kilkanaście tysięcy pojemności, ale gości może przyjąć do 1500 osób.



źródło: slasknet.com

wtorek, 31 maja 2011

VICE mistrz polski

Śląsk Wrocław zdemolował Arkę Gdynia (5:0) po hat-tricku Argenytyńczyka Cristiana Omara Diaza, golu bezpośrednio z rzutu wolnego Dariusza Szylki oraz "jedenastce" wykorzystanej przez słowackiego bramkarza Mariana Kelemena. WKS sięgnął po trzecie w historii klubu wicemistrzostwo Polski i po 24 latach znów zagra w europejskich pucharach. Jego niedzielni rywale po 3 sezonach opuszczają ekstraklasę.
O pierwszej połowie można powiedzieć właściwie tylko tyle, że się odbyła. Na trybunach w ramach protestu trwał happening. Cisza przerywana była skandowaniem przyśpiewek znanych ze skoczni narciarskich i innych miejsc o zupełnie różnej niż futbolowa kulturze kibicowania. W "młynie" grano w siatkówkę, wywieszono transparent o treści "miała być druga Irlandia, jest druga Białoruś". Na boisku działo się równie niewiele.

Zorganizowany doping wrócił, gdy sędziowie i piłkarze czekali na znak do rozpoczęcia drugiej części meczu (wszystkie spotkania tej kolejki ekstraklasy toczone były równolegle). Najwyraźniej pobudzeni tym faktem zawodnicy Śląska już w pierwszej akcji zdobyli gola. Po rajdzie Waldemara Soboty Cristian Omar Diaz znalazł się sam na sam z brazylijskim bramkarzem Arki. Argentyński napastnik gospodarzy strzelił w długi róg i Marcelo Moretto musiał wyciągać piłkę z siatki.
W 63 minucie padła kolejna bramka. Piotr Ćwielong posłał zagranie niemal z bocznej linii, futbolówka wysokim łukiem przeleciała ponad obrońcami gdynian, a Diaz przepięknym uderzeniem głową z kilkunastu metrów umieścił ją lobem tuż przy słupku.
Kilka minut później po dośrodkowaniu Marka Gancarczyka argentyński snajper wyłuskał piłkę od defensorów Arki i z ostrego kąta zaskoczył golkipera przyjezdnych silnym strzałem pod poprzeczke.
Kolejnych goli Diaz już nie strzelił, bo Lenczyk zdjął go z boiska kwadrans przed ostatnim gwizdkiem. Ale jego koledzy nie zamierzali na tym poprzestać. Seria zwodów na przedpolu bramkowym gości Sebastiana Dudka skonczyła się faulem Emila Nolla. Ze stojącej piłki silny płaski i przede wszystkim precyzyjny strzał oddał pełniący funkcję kapitana Dariusz Sztylka.
Krótko po tym Piotr Ćwielong został nieprzepisowo powstrzymany w polu karnym przez Krystiana Żołnierewicza i kiedy już przygotowywał się do strzelania z 11 metrów, podbiegł do niego Amir Spahić i poprosił, aby szansę zdobycia bramki dostał również golkiper Śląska. Kelemen strzelił w środek, ale zmylił swojego vis-a-vis. Po koncowym gwizdku rozpoczęło się istne szaleństwo.

czwartek, 19 maja 2011

STO LAT STO LAT!

Dzisiaj nasz Waldemar obchodzi 24 urodziny. Życzymy mu dużo szczęścia i dobrych sportowych wyników. Aby kontuzje go omijały i strzelał kolejne ładne bramki dla Śląska.

środa, 18 maja 2011



Śląsk  częściowo spełni wymagania Komisji ds. Licencji PZPN, która odmówiła wrocławskiemu klubowi przyznania licencji na grę w Ekstraklasie w sezonie 2011/2012 z powodów infrastrukturalnych. Wrocławianie przemalują bramy wejściowe, które pełnią również rolę wyjścia ewakuacyjnego, na bardziej jaskrawy kolor oraz uzupełnią numerację krzesełek na trybunie dla kibiców gości. Śląsk odwołał się natomiast od konieczności przebudowania ławek dla zawodników rezerwowych. Zdaniem WKS-u w podręczniku licencyjnym, który określa warunki przyznawania licencji, nie jest wskazana wymagana wysokość daszku nad ławkami. Co ciekawe, obecne ławki zostały zainstalowane zgodnie z zaleceniami PZPN przed meczem reprezentacji Polski ze Słowenią, który odbył się przy Oporowskiej w 2008 roku. Paradoks jakich ostatnio wiele w naszym futbolu. Odwołanie się od decyzji komisji w kwestii ławek oraz zobowiązanie się do spełnienia pozostałych wymogów do 25. maja zostało już przez klub wysłane do związku.

sobota, 14 maja 2011

Pauza Wladka

W dzisiejszym meczu przeciwko GKS Bełchatów Waldek będzie musiał pauzować. Kontuzja to skutek faulu po wtorkowym meczu w Lubinie.

piątek, 13 maja 2011

Stadion zamknięty!

Oświadczenie Zarządu WKS Śląsk Wrocław SA
Zarząd WKS Śląsk Wrocław SA z zaskoczeniem przyjął informację o zamknięciu stadionu Śląska Wrocław na sobotni mecz z GKS-em Bełchatów. Decyzja Pana Wojewody jest niezrozumiała i godzi nie tylko w Klub, ale przede wszystkim w 8,5 tysiąca wrocławskich kibiców, którzy w sobotę mieli pojawić się na trybunach stadionu przy ul. Oporowskiej, by dopingować swoją drużynę w walce o europejskie puchary.



Zgodnie ze słowami Pana Wojewody, o zamknięciu stadionu na mecz z GKS-em Bełchatów zdecydowała opinia policji, która oświadczyła, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa podczas sobotnich zawodów. Opinia ta dziwi nas o tyle, że od trzech lat stadion Śląska należy do najbezpieczniejszych obiektów w Polsce i w tym czasie nie zdarzały się na nim przypadki łamania prawa. Oświadczenie policji jest zaskakujące i niezrozumiałe także dlatego, że zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych to nie policja odpowiedzialna jest za zapewnienie bezpieczeństwa podczas meczu, a jego organizator Śląsk Wrocław nigdy nie miał najmniejszych problemów z wywiązaniem się z tego wymogu, o czym świadczą pozytywne opinie policji na temat poziomu zabezpieczeń spotkań rozgrywanych na stadionie przy ul. Oporowskiej.

WKS Śląsk Wrocław SA zawsze stał na stanowisku, że należy twardo walczyć z osobami łamiącymi prawo. W tym celu zarząd i pracownicy Klubu zawsze ściśle i harmonijnie współpracowały z odpowiednimi służbami, spełniając wszystkie życzenia policji dotyczące bezpieczeństwa na naszym stadionie. Co więcej, nasz stadion przed trzema laty został zmodernizowany według wskazówek otrzymanych od przedstawicieli policji. Tym bardziej trudno nam pogodzić się z opinią policji oraz decyzją Pana Wojewody. Uważamy, że zamykanie stadionów nie jest receptą na walkę z pseudokibicami i utrudni nam dalszą współpracę z prawdziwymi sympatykami Śląska Wrocław, której jednym z efektów jest uznanie stadionu przy ul. Oporowskiej za najbezpieczniejszy obiekt w Ekstraklasie.

Decyzja Pana Wojewody oznacza dla Śląska Wrocław ogromne straty, nie tylko zarówno finansowe, jak i wizerunkowe. Dlatego Zarząd WKS Śląsk Wrocław SA zamierza odwołać się od decyzji Pana Wojewody, a w przypadku przyznania racji naszemu Klubowi rozważane będzie wystąpienie o odszkodowanie.

czwartek, 12 maja 2011

Zakaz przyjmowania kibiców Gosci w I i II lidze


Zarząd PZPN postanowił, że wszystkie pozostałe do rozegrania mecze I i II ligi w sezonie 2010/2011 odbędą się bez udziału zorganizowanych grup kibiców drużyn przyjezdnych.

Zarząd PZPN zwraca się do Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej o wprowadzenie nakazu rozgrywania w sezonie 2010/2011 meczów o mistrzostwo III ligi i niższych klas rozgrywkowych bez udziału zorganizowanych grup kibiców drużyn przyjezdnych.

wtorek, 10 maja 2011

Zagłebie Lubin - WKS ŚLĄSK WROCŁAW

We wtorkowym meczu WKS wygrał w Lubinie 1:0 po golu Piotra Celebana w 63 minucie po dosyć nieszczęśliwej obronie bramkarza Lubina Isailovica. Waldemar Zagrał 45 Minut ( + 5 dogrywki). Był to dla Waldka udany mecz i miał kilka fajnych rajdów po których został faulowany. Czekamy zatem na kolejny mecz w Sobotę z Bełchatowem!.

poniedziałek, 9 maja 2011

Şahin zawodnikiem Realu Madryt



Nuri Şahin, który w tym sezonie wraz z Borussią Dortmund zdobył mistrzostwo Niemiec, potwierdził, że podpisał sześcioletni kontrakt z Realem Madryt. Według mediów "Królewscy" zapłacili za Turka 10 milionów euro.

22-letni środkowy pomocnik Nuri Şahin poza wypożyczeniem do Feyenoordu całą swoją profesjonalną karierę spędził w Borussii Dortmund. W tym sezonie strzelił 6 goli w 30 meczach Bundesligi. Urodzony w Niemczech piłkarz zdobył jedną bramkę w 23 występach dla reprezentacji Turcji.

niedziela, 8 maja 2011

Wisła przybliżyła się do mistrzostwa

Lechia Gdańsk 0-3 Wisła Kraków
 

Cwetan Genkow 17, Andraž Kirm 30, Michaił Siwakow 87


 
Prowadząca w tabeli Ekstraklasy Wisła Kraków wygrała na wyjeździe 3-0 (2-0) z Lechią Gdańsk. Bramki dla "Białej Gwiazdy" zdobyli wracający po kontuzji Cwetan Genkow, który nie grał w ostatnich dwóch przegranych przez Wisłę spotkaniach, Andraž Kirm oraz Michaił Siwakow, popisując się efektownym lobem z połowy boiska. Dzięki tej wygranej podopieczni Roberta Maaskanta na pięć kolejek przed końcem rozgrywek powiększyli przewagę nad drugą w tabeli Jagiellonią Białystok do sześciu punktów.

Na początku spotkania nieco lepiej prezentowali się gospodarze, wiślacy natomiast w pierwszych minutach nie mogli dłużej utrzymać się przy piłce. Z czasem jednak gra się wyrównała. W 12. minucie sprzed pola karnego uderzył Andraž Kirm, ale Paweł Kapsa pewnie złapał piłkę. Pięć minut później zawodnicy "Białej Gwiazdy" objęli prowadzenie. Po minięciu dwóch rywali Maor Melikson podał w polu karnym do Cwetana Genkowa, który posłał piłkę do bramki między nogami bramkarza Lechii. W 25. minucie Paweł Nowak dośrodkował w szesnastkę Wisły, piłkę przejął Ivans Lukjanovs i zagrał do Abdou Razacka Traoré, który posłał piłkę do pustej bramki, ale sędzia nie uznał gola, ponieważ piłkarz gospodarzy był na spalonym. Cztery minuty później Nowa uderzył z dystansu wysoko nad poprzeczką. Chwilę później było już 2-0 dla gości. Melikson po wymianie piłki z Erikiem Čikošem wbiegł w pole karne i dokładnie wycofał piłkę do Kirma, który pewnym strzałem posłał futbolówkę do siatki. Lechia starała się strzelić przed przerwą przynajmniej bramkę kontaktową. W doliczonym czasie gry po niepewnej interwencji Sergeia Pareiki piłka trafiła w polu karnym do Nowaka, który nie zdołał opanować futbolówki.

Od początku drugiej połowy do ataku ruszyli gospodarze, ale przez długi czas nie mogli wypracować sobie dogodnej sytuacji do zdobycia gola - w decydujących momentach brakowało dokładnego podania lub decyzji o strzale. W 68. minucie trzecią bramkę mogli strzelić goście. Melikson bardzo dobrze zagrał w tempo do Kirma, który wbiegł w pole karne i uderzył nad poprzeczką. W 82. minucie Genkow mógł pokonać Kapsę po raz drugi, ale Bułgar po zagraniu głową Patryka Małeckiego strzelił w poprzeczkę. Pięć minut później wiślacy podwyższyli prowadzenie. Błąd popełnił Deleu, który stracił piłkę na rzecz wprowadzonego kilka minut wcześniej na boisko Michaiła Siwakowa, a Białorusin popisał się efektownym lobem z połowy boiska z 51 metrów i pokonał Kapsę.

Real Madryt - FC Sevilla 6:2 .7 maja 2011, 22:00 - Sevilla (Estadio Ramón Sánchez Pizjuán)

Real Madryt wygrał na wyjeździe z Sevillą 6-2 (3-1). Cztery gole dla "Królewskich" strzelił Cristiano Ronaldo, a po jednym trafieniu dołożyli Sergio Ramos i Kaká. Dla gospodarzy dwie bramki strzelił Álvaro Negredo. Zespół z Madrytu zbliżył się do prowadzącej Barcelony na odległość 5 punktów. Jerzy Dudek (Real) całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych.

Śląsk Wrocław - Polonia Bytom 0:0

 Pomeczowe wypowiedziZachęcamy do zapoznania się z wypowiedziami Grzegorza Podstawka, Mateusza Żytki, Mariana Kelemena, Waldemara Soboty oraz Łukasza Madeja po meczu Śląska Wrocław z Polonią Bytom.



Grzegorz Podstawek: Nie wiem, czy to nasz sukces. W każdym meczu musimy szukać punktów. Mieliśmy sytuacje, ja miałem piłkę meczową. Gdybym ją przyjął, to może byłaby bramka. Obie drużyny grają o inne cele, musimy być z tego punktu zadowoleni, bo może okazać się ważny.

Jesteście zadowoleni z remisu?

Mateusz Żytko
: Szczerze mówiąc, przyjechaliśmy po zwycięstwo , bo do tego zmusza nas sytuacja w tabeli. Jest lekki niedosyt, bo mogliśmy zachować więcej zimniej krwi w kilku sytuacjach. Z drugiej strony Śląsk też mógł strzelić gola.

Śląsk notuje sporą dysproporcję w wynikach.

Nie wiem, z czego to wynika i czy nas zlekceważyli. My staramy się nawet na ciężkim terenie postawić trudne warunki. I tak dziś zrobiliśmy. Jesteśmy zadowoleni, choć mogliśmy pokusić się o większą zdobycz punktową.

Marian Kelemen
: Myślę, że mieliśmy okazję , żeby wygrać ten mecz i wspiąć się wyżej w tabeli, ale niestety nie udało się. Tak to wygląda, że z drużynami z czołówki ligi gra nam się lepiej i wygrywamy, a później męczymy się z Polonią Bytom, która jest na dole. Mecz był bardzo trudny, my bijemy się o czołowe miejsca, a Polonia broni się przed spadkiem i dla niej to był równie ważny mecz. Biorąc pod uwagę dwie stuprocentowe sytuacje Polonii z drugiej połowy można powiedzieć, że remis jest zasłużonym wynikiem. Teraz musimy patrzeć już na kolejne spotkanie i walczyć o trzy punkty.

Jesteście zawiedzeni?

Łukasz Madej
: Tak, bo graliśmy jedną ze słabszych drużyn, która być może spadnie z ligi. Jeśli chcemy być w czołówce ligi, nie możemy sobie pozwolić na takie coś. Jesteśmy zawiedzeni.

Skąd tak dużo niedokładności w rozegraniu?

W takich meczach trzeba strzelić gola w pierwszych dwudziestupięciu minutach. Wtedy mecz się otwiera i można wygrać wysoko. Drużyny, które się bronią przed spadkiem uniemożliwiają grę ofensywną drużyny przeciwnej. Szkoda, że takiego golA nie strzeliliśmy.

Komentowaliście między sobą sytuacje z niepodyktowanymi karnymi na Ćwielongu i Gancarczyku?

Nie zdążyliśmy, nawet nie byłem jeszcze w szatni. Zobaczymy w telewizji. Może jednak ten punkt będzie ostatecznie cenny.

Stawka was paraliżuje?

Śląsk ma być drużyną walczącą o czołowe miejsca, więc nie przesadzajmy, że paraliżuje nas stawka. Każdy jest świadomy oczekiwań. Jeśli kogoś to paraliżuje, nie powinien grać w piłkę. Myślę, że takie mecze wyzwalają w nas pozytywne emocje. Ja do tego tak podchodzę. Gdybyśmy wygrali szczęśliwie, nikt nie podchodziłby do tego w ten sposób. Ci, którzy biegali w tym skwarze przez 90 minut, zostali nagrodzeni tylko jednym punktem.

Waldemar Sobota

- Po zwycięstwach z Wisłą i "Polonią" kibice oczekiwali wygranej z Polonią Bytom.
- My też mieliśmy taką nadzieję, że tym razem już u siebie wygramy ten mecz. Niestety nie udało się. Nie pozostało nam nic innego, jak zrehabilitować się w Lubinie. Co mogę powiedzieć na temat dzisiejszego meczu? Wydaje mi się, że zagraliśmy trochę za słabo w ofensywie i nie potrafiliśmy przeciwnika szybko zaskoczyć. A w miarę upływu czasu było coraz gorzej. Nie udało się strzelić szybko bramki, potem grało nam się coraz trudniej.
Nie potrafiłeś się odnaleźć wśród rosłych obrońców Polonii.
Atakowaliśmy maksymalnie czwórką zawodników i to było minusem. Ciężko mi się tam dzisiaj grało, niemniej jednak kiedyś już na tej pozycji występowałem. Nie pozostaje mi nic, tylko w następnym meczu zagrać lepiej.
- Ten wynik to kwestia tego, że w Śląsku brakuje rasowych napastników?
- Dzisiaj bramki nie strzeliliśmy, ale nie dlatego, że nie mamy napastników. W poprzednich meczach też graliśmy bez napastników, a jakoś bramki padały.
- Przed Wami mecz derbowy. Będziecie grać bardziej z kontry. To Wasza ulubiona taktyka?
- Można powiedzieć, że to nasza najskuteczniejsza forma gry, ale trudno powiedzieć, jakie ustawienie przygotuje trener. Ja uważam, że musimy wznieść się na wyżyny naszych umiejętności, ponieważ Zagłębie za kadencji trenera Urbana gra dobrą piłkę i na pewno czeka nas tam ciężki bój.

czwartek, 5 maja 2011

Extra autobus!

Na 400 dni przed rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw Europy na ulice Wrocławia wyruszył specjalny autobus, w którym można się m.in. zapoznać z aktualnym stanem budowy stadionu. Pojazd będzie jeździł po mieście do soboty.

Żółty autobus oklejony m.in. napisem "UEFA Euro 2012 zostało jeszcze 400 dni" jest wyposażony w niewielki barek, kanapy, głośniki i świecące lampki. Na specjalnym projektorze wyświetlana jest prezentacja opisująca dotychczasowe przygotowania stolicy Dolnego Śląska do Euro oraz filmik zapowiadający kolejne wydarzenia promujące turniej.

Jak powiedziała w czwartek dyrektor biura ds. Euro 2012 wrocławskiego Urzędu Miejskiego Hanna Domagała, obecnie wszystkie inwestycje realizowane są bez przeszkód i w większości zakończą się w tym roku.

- Teraz skupiamy się głównie na przygotowaniach organizacyjnych czyli zapewnieniu bezpieczeństwa w strefach kibica, wolontariacie i promocji turnieju. Czujemy jednak sporą presję w kwestii zbliżającego się terminu otwarcia stadionu, a co za tym idzie również inwestycji wokół niego - dodała.

Także w czwartek uruchomiony został nowy projekt internetowy promujący Wrocław i mistrzostwa Europy - "Księga 2012 powodów, by pokochać Wrocław". Głównym celem projektu jest zachęcenie mieszkańców miasta do wpisania w 600 znakach powodów, dla których kochają miasto.

- Każdy wpis będzie imienny, a wyboru najlepszych tekstów dokonają internauci i specjalnie wybrana kapituła. Pod koniec roku księga zostanie wydrukowana w formie albumu - powiedziała Aldona Mioduszewska, dyrektor agencji Dynamicon, w której powstał pomysł wydawnictwa.

Księga będzie się składać z 21 rozdziałów, m.in. Historia, Sztuka, Kultura, Nauka, Krasnale i Kuchnia. Wprowadzenie do publikacji ma napisać prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Wpisy będzie można dodawać na stronie internetowej www.ksiega2012powodow.pl do końca września.

Jarek kontuzjowany

Tradycyjnie przed kolejna ligową potyczką odbyła się konferencja prasowa z trenerem Orestem Lenczykiem.

Orest Lenczyk
:Jak po każdej bitwie są ranni. Ale mamy również tych, którzy wcześniej byli ranni, a teraz zmierzają w kierunku powrotu do zdrowia. Odnośnie występu Sztylki i Mili – potrzebuję jeszcze czasu i opinii lekarza odnośnie tego, czy będą zdolni do gry w sobotę. 

Po meczu z Polonią nie trenuje Jarek Fojut – ma problem z przywodzicielem w stawie kolanowym. Aktualnie jest leczony, ale wszystko wskazuje na to, że nie będzie brany pod uwagę w tym meczu. Od pewnego staramy się niemal jak po burzy naprawiać dach, żeby nie było przecieków. Udaje się to ze zmiennym szczęściem. Zawodnicy, którzy wchodzą z ławki grają na takim poziomie, że drużyna za bardzo na tym nie cierpi. Biorąc pod uwagę to, że gramy u siebie, z drużyną, która żeby się uratować musi wygrać we Wrocławiu, remis będzie dla nich korzystnym wynikiem tylko przy pewnym zbiegu okoliczności. Jesteśmy przygotowani na to, że o korzystny wynik będziemy musieli walczyć do ostatniej minuty.

Nie chcę powiedzieć, że piłkarze są zmęczeni, ale faktem jest, że kalendarz rozgrywek jest nieco zwichrowany. W tym sezonie nie graliśmy chyba jeszcze tylko w poniedziałek. Istnieje coś takiego, jak mikrocykl meczowy – przygotowania do meczu, treningi czy odnowa. Z pewnością jest z tym pewien problem, bo niektórym
zawodnikom to nie przeszkadza, ale innym sprawia to kłopot.

Zdaję sobie sprawę, że Polonia robi niespodzianki. Po cichu mogę dodać: „oby nie zrobiła niespodzianki w sobotę”. Bo chyba wielu po naszych ostatnich dwóch zwycięskich spotkaniach liczy na to, że w meczu z nami Polonia Bytom nie będzie faworytem.

Braga w finale Ligi Europy

Braga pokonała u siebie Benficę 1-0 w rewanżowym spotkaniu dwumeczu w półfinale Ligi Europy. W pierwszym spotkaniu zwyciężyła Benfica 2-1 - oznacza to, że w finale zobaczymy pogromcę Lecha Poznań - ekipę z Bragi. Początek spotkania to wyrównana gra i szanse dla obu ekip, jednak bez klarownych sytuacji. Gospodarze wyszli na prowadzenie w 19. minucie - Custódio wykorzystał świetne podanie Hugo Viany. W 42. minucie goście z Lizbony byli bardzo blisko skutecznej odpowiedzi - strzał Argentyńczyka Javiera Savioli odbił się jednak od słupka bramki strzeżonej przez Artura. Druga połowa to kolejne próby graczy Benfiki. Najbardziej aktywni byli Javier Saviola i Óscar Cardozo. Ten drugi zmarnował w 69. minucie dobrą okazję, gdy jego strzał okazał się minimalnie niecelny. Kolejną dobrą okazję zmarnował 10 minut później Nicolás Gaitán. Więcej goli już nie padło. Braga zmierzy się w finale z FC Porto, który wyeliminował dziś hiszpański Villarreal. Spotkanie finałowe odbędzie się 18 maja o godz. 20:45 na Aviva Stadium w Dublinie.

Trafienie Soboty nominowane do gola 24 kolejki

Waldemar Sobota (Śląsk) - powtórka z Ligi Mistrzów

Wybaczcie przesadę z naszej strony, ale przyjęliśmy zasadę, że jeżeli oceniamy naszych zawodników, to porównujemy ich zagrania z dokonaniami największych graczy na świecie. Gol Waldemara Soboty przypomniał nam trafienie Leo Messiego w meczu przeciwko Realowi Madryt w Lidze Mistrzów. Zachowując wszelkie proporcje i granice dobrego smaku, jesteśmy zdania, że piłkarz Śląska przeprowadził swój rajd (choć krótszy) równie efektownie i przede wszystkim efektywnie. Wszak gol Soboty dał zwycięstwo nad odrodzoną Polonią Warszawa i wywindował zespół Lenczyka na czwarte miejsce w tabeli Ekstraklasy.



Zapraszam do glosowania
http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/1,91670,9525714,Gol_kolejki__Zwinnosc__spryt_czy_precyzja_.html


źródło : www.ekstraklasa.tv

środa, 4 maja 2011

Wywiad z Waldkiem po trafieniu zwycięskiego gola w meczy z Polonia w Warszawie





Czujesz się bohaterem meczu z Polonią w Warszawie?
Absolutnie nie. Cała drużyna zasłużyła na oklaski, bo widać było, że każdy z nas sporo zdrowia włożył w to spotkanie. Cieszę się, że moja bramka przyniosła drużynie trzy punkty, tym bardziej że od pewnego czasu nie gram w podstawowym składzie, a wchodząc na boisko z ławki zdecydowanie trudniej o gole.

Taki był plan, że miałeś wejść w przerwie na podmęczonego rywala?
Nie wiedziałem, jaki dokładnie pomysł ma trener Lenczyk. Wiedziałem tylko, że mam zacząć spotkanie na rezerwie. Każdy z piłkarzy siedzących na ławce miał nadzieję, że prędzej czy później wejdzie na boisko. Najszybciej padło na mnie, bo okazało się, że mam zmienić Amira Spahicia w przerwie. Cieszę się, że dostałem więcej czasu niż w poprzednich spotkaniach.

Twoją bramkę od razu zaczęto porównywać z trafieniem Leo Messiego w meczu Barcelony z Realem. Też widzisz jakieś podobieństwo?
Nie patrzę na to w tych kategoriach. Nie popadam w żaden hurraoptymizm, chodzę twardo po ziemi. Moim nadrzędnym celem jest zadomowienie się w wyjściowym składzie, przekonanie naszego trenera, że warto dać mi szansę. A to, czy moje gole będą porównywane z bramkami sławnych piłkarzy, nie ma dla mnie znaczenia.

Musisz jednak przyznać, że zarówno Twoja akcja, jak i sama bramka, były bardzo ładne. Tak właśnie chciałeś to wszystko zrobić?
Gdy dostałem podanie od Tomka Szewczuka zorientowałem się, że rywale mają przewagę w obrębie pola karnego. Dlatego zdecydowałem się na indywidualną akcję, udało mi się minąć dwóch zawodników i strzelić tak, jak chciałem – po długim rogu. Piłka wpadła dokładnie tam, gdzie planowałem. Tym razem szczęście było przy mnie, bo przecież w Poznaniu w dość podobnej sytuacji trafiłem w słupek.

Zawsze w takich sytuacjach uderzasz po długim rogu?
Wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie. Nawet dzisiaj podczas analizy meczu z Polonią trener Lenczyk wspominał, że strzał po długim rogu z takiej pozycji dla bramkarza jest najtrudniejszy do wybronienia.

Po strzelonej bramce wycałowała Cię fanka z Wrocławia. Masz już swój fanklub?
Jeszcze podczas przedmeczowej rozgrzewki ta pani skandowała moje imię. Gdy strzeliłem bramkę pomyślałem sobie, że podbiegnę do niej i podziękuję za wsparcie. Ale szczerze mówiąc w ferworze tego wszystkiego nie pamiętam, co się dokładnie tam działo. Na pewno wszyscy mnie ściskali, ale pocałunku nie pamiętam (śmiech).

W sobotę mecz z Polonią Bytom. Pewnie wielu kibiców myśli, że skoro pokonaliście Wisłę Kraków i Polonię Warszawa, to z bytomianami tym bardziej dacie sobie radę. Mają rację?
To bardzo złudne. Podobnie było przed meczami z Widzewem i Koroną. Wiele osób w ciemno dopisywało nam wtedy sześć punktów, a wszyscy dobrze pamiętamy, jak się skończyło. Liga jest tak nieobliczalna, że każdy może wygrać z każdym. Z drugiej jednak strony po treningach widać, że jesteśmy w dobrej dyspozycji. Nasza forma idzie w górę. Jeżeli damy z siebie wszystko i zagramy na swoim normalnym poziomie, to myślę, że ten mecz wygramy.

Kontuzje nie omijają Śląska, jednak mimo wszystko dobrze radzicie sobie bez graczy, którzy wcześniej byli podstawowymi zawodnikami.
Mecz w Warszawie pokazał, że mamy bardzo wyrównaną kadrę i piłkarz, który musi wejść z ławki, nie odstaje umiejętnościami od zawodnika, którego zmienia. Każdy czeka na swoją szansę i gdy ją dostaje, stara się ją maksymalnie wykorzystać. Dlatego nawet w takich sytuacjach, gdy brakuje Kazka, Milowego, Darka czy Gikiego, nie pozostaje nam nic innego, jak walczyć i wygrywać.

Skoro o walce i wygrywaniu mowa – zajmujecie obecnie czwartą pozycję w lidze, mając tyle samo punktów co trzecia Lechia Gdańsk. A przypomnę, że trzecie miejsce daje awans do europejskich pucharów…
Każdy z dziennikarzy, z którymi ostatnio rozmawiamy, ciągnie nas za język, żebyśmy zadeklarowali walkę o przepustkę do pucharów. My jednak staramy się koncentrować na każdym kolejnym meczu. Jak dotąd dawało to dobre efekty i nie widzę powodu, by to zmieniać.

źródło www.slaskwroclaw.pl

wtorek, 3 maja 2011

Wszystko o Polskiej Ekstraklasie

EKSTRAKLASA (w latach 1927–1939 Liga, w latach 1948–2008 I liga) – najwyższa w hierarchii klasa męskich ligowych rozgrywek piłkarskich w Polsce, będąca jednocześnie najwyższym szczeblem centralnym (I poziom ligowy). Zmagania w jej ramach toczą się cyklicznie (co sezon) systemem kołowym, jako mistrzostwa kraju i przeznaczone są dla 16 najlepszych polskich klubów piłkarskich. Triumfator Ekstraklasy zostaje jednocześnie Mistrzem Polski, zaś najsłabsze drużyny relegowane są do I ligi polskiej (dawnej II ligi polskiej). Pierwotnie zarządzana przez Polski Związek Piłki Nożnej (w latach 1928–2005), następnie (od 18 listopada 2005) przez Ekstraklasę S.A. Od 2002 do udziału w jej rozgrywkach zostają dopuszczone wyłącznie kluby posiadające status profesjonalny (tj. działające w formie sportowej spółki akcyjnej), które – po spełnieniu wszelkich niezbędnych kryteriów – otrzymały roczną licencję na występy na tym szczeblu.

Idea Ekstraklasa

Na przełomie tysiącleci PZPN rozpoczął działania mające na celu pozyskanie dla ligi tytularnego sponsora. Pierwsze zaawansowane rozmowy prowadzone były z jednym z polskich banków (oficjalnie jego nazwy nigdy nie ujawniono), jednak 18 listopada 2002 negocjacje zakończyły się ostatecznym fiaskiem.
Latem 2004 ogłoszono przetarg w sprawie wykupienia praw do nazwy polskiej ekstraklasy. Przystąpili do niego dwaj oferenci z branży telefonii komórkowej: Polska Telefonia Cyfrowa sp. z o.o. (operator sieci Era) i Polska Telefonia Komórkowa "Centertel" Sp. z o.o. (operator sieci Idea). 14 października 2004 komisja przetargowa jednogłośnie uznała ofertę drugiego z nich za korzystniejszą (o 17 procent wyższą od konkurenta), dokonując tym samym wyboru oferenta. 15 października 2004 decyzję komisji przetargowej oficjalnie zatwierdziło Prezydium Zarządu PZPN, przyznając tym samym PTK "Centertel" sp. z o.o. miano głównego i tytularnego sponsora polskiej ekstraklasy piłkarskiej od 1 stycznia 2005 (choć datę podpisania umowy wyznaczono na 1 lutego 2005, a faktycznie miało do tego dojść na początku rundy wiosennej sezonu 2004/2005). Umowa sponsoringowa zawarta została na 3,5 sezonu (do czerwca 2008) i opiewała na kwotę 31,6 mln złotych. Pierwotnie planowano, by nowa nazwa I ligi od razu przybrała docelową formę – Orange Ekstraklasa (od nazwy sieci telefonii komórkowej, mającej 19 września 2005 zastąpić markę Idea), jednak po wielu dyskusjach zdecydowano się na ówczesną nazwę sieci – Idea Ekstraklasa (IE).
9 marca 2005 uroczyście zaprezentowano logo IE oraz obraną strategię marketingową, zaś 11 marca 2005 na Stadionie Wojska Polskiego meczem Legia Warszawa – Pogoń Szczecin (3:0) rozpoczęła ona faktycznie swe rozgrywki (pierwszego z nich gola zdobył Marek Saganowski w 48 minucie)

Orange Ekstraklasa

16 września 2005 – na skutek rebrandingu głównego sponsora polskiej I ligi – zmieniono nazwę rozgrywek na docelową – Orange Ekstraklasa (OE). W międzyczasie (12 sierpnia 2005) Ekstraklasa SA podpisała z PZPN umowę o zarządzaniu IE (dzień formalnego przejęcia piłkarskiej ligi zawodowej), zaś na jej mocy od 18 listopada 2005 (14 kolejki sezonu 2005/2006) faktycznie wykonuje te obowiązki (pierwszym spotkaniem był mecz Legia Warszawa – Górnik Zabrze 3:2).
13 lipca 2006 – na wniosek Prezesa Zarządu Ekstraklasy S.A. – Prezydium Zarządu PZPN zatwierdziło nowy regulamin rozgrywek sezonu 2006/2007, obejmujący swym zakresem jedynie rozgrywki OE (poprzednie przepisy dotyczyły zarówno I, jak i II ligi). Nowelizacja ta miała na celu uzyskanie większej niezależności zawodowej ligi od PZPN. Według nowych przepisów całością spraw związanych z rozgrywkami OE zajmować się będą jedynie wydzielone organy Ekstraklasy S.A., tj.: Departament Logistyki Rozgrywek i Komisja Ligi.
Inauguracyjną kolejkę spotkań sezonu 2006/2007 rozegrano w dniach 28-30 lipca 2006. Tym samym przeszedł do historii polskiej piłki nożnej jako ten, w którym rozgrywki – od początku do końca – po raz pierwszy prowadził inny podmiot niż PZPN.
Mimo tego część zadań nadal pozostaje w gestii dawnego zarządcy ligi (PZPN). Należą do nich: proces licencyjny, sprawy sędziowskie, sprawy międzynarodowe (m.in. zgłaszanie klubów do europejskich pucharów), kwestie bezpieczeństwa na stadionach oraz sprawy dyscyplinarne w instancji odwoławczej. Dodatkowo – w zamian za przekazanie rozgrywek OE – przez 3 lata (od sezonu 2006/2007 do sezonu 2008/2009) PZPN otrzymał będzie od Ekstraklasy S.A. 7,2% udziałów w zyskach oraz corocznie 1 mln złotych (m.in. na zarządzanie rozgrywkami niższych klas).


Reforma 2008/2009

7 stycznia 2007 obradujące w Warszawie walne zgromadzenie sprawozdawczo-statutowe PZPN podjęło decyzję o reformie centralnych szczebli męskich rozgrywek ligowych, począwszy od sezonu 2008/2009. Na mocy zawartych porozumień zmianie uległa zarówno struktura, jak i terminologia poszczególnych klas rozgrywkowych – w tym tej najwyższej – która z I ligi została oficjalnie przemianowana na Ekstraklasę

 
Zwycięzcy polskiej I ligi

(Uwaga! lista nie jest równoznaczna z listą Mistrzów Polski)
  • 1927 – Wisła Kraków
  • 1928 – Wisła Kraków
  • 1929 – Warta Poznań
  • 1930 – Cracovia
  • 1931 – Garbarnia Kraków
  • 1932 – Cracovia
  • 1933 – Ruch Hajduki Wielkie
  • 1934 – Ruch Hajduki Wielkie
  • 1935 – Ruch Hajduki Wielkie
  • 1936 – Ruch Hajduki Wielkie
  • 1937 – Cracovia
  • 1938 – Ruch Hajduki Wielkie
  • 1948 – Cracovia
  • 1949 – Wisła Kraków
  • 1950 – Wisła Kraków
  • 1951 – Wisła Kraków
  • 1952 – Ruch Chorzów
  • 1953 – Ruch Chorzów
  • 1954 – Polonia Bytom
  • 1955 – Legia Warszawa
  • 1956 – Legia Warszawa
  • 1957 – Górnik Zabrze
  • 1958 – ŁKS Łódź
  • 1959 – Górnik Zabrze
  • 1960 – Ruch Chorzów
  • 1961 – Górnik Zabrze
  • 1962 – Polonia Bytom
  • 1963 – Górnik Zabrze
  • 1964 – Górnik Zabrze
  • 1965 – Górnik Zabrze
  • 1966 – Górnik Zabrze
  • 1967 – Górnik Zabrze
  • 1968 – Ruch Chorzów
  • 1969 – Legia Warszawa
  • 1970 – Legia Warszawa
  • 1971 – Górnik Zabrze
  • 1972 – Górnik Zabrze
  • 1973 – Stal Mielec
  • 1974 – Ruch Chorzów
  • 1975 – Ruch Chorzów
  • 1976 – Stal Mielec
  • 1977 – Śląsk Wrocław
  • 1978 – Wisła Kraków
  • 1979 – Ruch Chorzów
  • 1980 – Szombierki Bytom
  • 1981 – Widzew Łódź
  • 1982 – Widzew Łódź
  • 1983 – Lech Poznań
  • 1984 – Lech Poznań
  • 1985 – Górnik Zabrze
  • 1986 – Górnik Zabrze
  • 1987 – Górnik Zabrze
  • 1988 – Górnik Zabrze
  • 1989 – Ruch Chorzów
  • 1990 – Lech Poznań
  • 1991 – Zagłębie Lubin
  • 1992 – Lech Poznań
  • 1993 – Lech Poznań
  • 1994 – Legia Warszawa
  • 1995 – Legia Warszawa
  • 1996 – Widzew Łódź
  • 1997 – Widzew Łódź
  • 1998 – ŁKS Łódź
  • 1999 – Wisła Kraków
  • 2000 – Polonia Warszawa
  • 2001 – Wisła Kraków
  • 2002 – Legia Warszawa
  • 2003 – Wisła Kraków
  • 2004 – Wisła Kraków
  • 2005 – Wisła Kraków
  • 2006 – Legia Warszawa
  • 2007 – Zagłębie Lubin
  • 2008 – Wisła Kraków
  • 2009 – Wisła Kraków
  • 2010 – Lech Poznań



Liga według miast

Pełna lista klubów grających historycznie w I lidze z podziałem na miasta.



7 klubów Kraków Cracovia, Garbarnia, Hutnik, Jutrzenka, 

Podgórze, Wawel, Wisła

5 klubów
Łódź
Klub Turystów, ŁKS, ŁTS-G, Union-Touring, 

Widzew

4 kluby
Lwów Czarni, Hasmonea, Lechia, Pogoń

Warszawa Gwardia, Legia, Polonia, Warszawianka

3 kluby
Katowice 1. FC, Dąb, GKS

Poznań Lech, Olimpia, Warta

2 kluby
Bydgoszcz Polonia, Zawisza

Bytom Polonia, Szombierki

Chorzów AKS, Ruch

Gdynia Arka, Bałtyk

Szczecin Arkonia, Pogoń

Wałbrzych Górnik, Zagłębie

1 klub
Bełchatów GKS

Białystok Jagiellonia

Częstochowa Raków

Dębica Igloopol

Gdańsk Lechia

Gliwice Piast

Grodzisk Wielkopolski Dyskobolia

Jastrzębie GKS

Jaworzno Szczakowianka

Kielce Korona

Lubin Zagłębie

Lublin Motor

Łęczna Górnik

Mielec Stal

Niedobczyce Rymer

Nowy Dwór Mazowiecki Świt

Olsztyn Stomil

Opole Odra

Ostrowiec Świętokrzyski KSZO

Płock Wisła

Pniewy Sokół

Polkowice Górnik

Racibórz Unia

Radlin Górnik

Radom Radomiak

Radomsko RKS

Radzionków Ruch

Rybnik ROW

Rzeszów Stal

Siedlce Strzelec

Sosnowiec Zagłębie

Stalowa Wola Stal

Świętochłowice Śląsk

Tarnobrzeg Siarka

Tarnów Tarnovia

Toruń TKS

Tychy GKS

Wilno Śmigły

Wodzisław Śl. Odra

Wrocław Śląsk

Wronki Amica

Zabrze Górnik






Telewizja

Transmisje

Przełom w prezentowaniu ligowej rywalizacji związany jest z pojawieniem się relacji telewizyjnych. Mecze piłkarskiej ligi polskiej na antenie telewizyjnej zaczęto prezentować od końca lat 50. – początkowo były to retransmisje, z czasem rozpoczęto również relacje bezpośrednie (tzw. "na żywo"). Premierę stanowiło – rozegrane 7 kwietnia 1957 – spotkanie Gwardii Warszawa z Górnikiem Radlin (1:0, po trafieniu Zbigniewa Szarzyńskiego). Do 1990 przeprowadzane one były wyłącznie w telewizji publicznej, zaś na początku lat 90. w lokalnych stacjach warszawskich rozpoczęto prezentowanie spotkań Legii, rozgrywanych na Stadionie Wojska Polskiego.
Krokiem milowym w historii mariażu ligi z telewizją była – podjęta jesienią 1994 – decyzja o wejściu na polski rynek medialny francuskiej grupy Canal+. Premierową transmisję z meczu rodzimej ekstraklasy przeprowadziła ona 1 kwietnia 1995 (Legia Warszawa – GKS Katowice 1:0), wyznaczając od tego momentu nową jakość w tej dziedzinie. Wcześniej bowiem prawa telewizyjne do ligi nie były unormowane, co implikowało całkowitą dowolność w jej prezentowaniu. Objawiało się to przede wszystkim brakiem jednolitego schematu transmisji i sposobu ich realizowania, a co za tym idzie – poziomu. Władze Canal+ Polska powzięły próbę regulacji w tym zakresie, przekonując do swego pomysłu ich faktycznego dysponenta, czyli PZPN. W czerwcu 1995 podpisali oni z TVP, Go&Gol i UEFA 3-letnią umowę na transmisje ze spotkań rodzimej ekstraklasy, a w lipcu 1998 zrobili następny krok – nabywając prawa do ligi na wyłączność. W marcu 1999 Canal+ odstąpił część z nich TVP (na okres do czerwca 2000), jednak w międzyczasie z umowy wyłamały się Legia Warszawa oraz Wisła Kraków, które prawa do spotkań rozgrywanych przez nie w roli gospodarza przekazały odpowiednio: Wizji TV i TVN. W czerwcu 2000 z inicjatywy Zbigniewa Bońka doszło do podpisania – między PZPN, a Canal+ – umowy na wyłączne prawa do wszelkich kwestii medialnych związanych z polską Ekstraklasą i II ligą (transmisje, retransmisje, magazyn ligowy, skróty w serwisach informacyjnych). Została ona zawarta na okres 5 lat (od początku sezonu 2000/2001 do zakończenia sezonu 2004/2005), a jej wartość wynosiła 100 000 000 USD – dlatego zwykło się ją nazywać kontraktem stulecia. Po upływie terminu jej ważności – w czerwcu 2005 – kolejny przetarg został podzielony na kilka części (prawa do transmisji i retransmisji z meczów w TV, prawa do magazynów ligowych w TV, prawa do skrótów w serwisach informacyjnych, prawa do ligi dla stacji radiowych), a jego głównym zwycięzcą ponownie został Canal+, który musiał jednak "ligowym tortem" podzielić się z TVN (magazyn ligowy).
Do tej pory ligę polską relacjonowano więc na antenach kilkunastu rodzimych stacji telewizyjnych. Prawa do jej pokazywania posiadały już bowiem:
  • Telewizja Polska (prezentująca ją na antenach: TVP 1, TVP 2, TVP 3 i TV Polonia);
  • Canal+ Polska (prezentująca ją na antenach: Canal+, Canal+ Sport, Canal+ Sport 2);
  • Wizja TV (prezentująca w sezonie 1999/2000 na antenie Wizji Sport wszystkie mecze Legii w Warszawie);
  • Grupa ITI (prezentująca ją na antenach: W sezonie 1999/2000 na antenie TVN wszystkie mecze Wisły w Krakowie. Dla widzów poza granicami kraju na antenie TVN International)
  • Orange (prezentująca ją na antenach: Orange Sport)


Magazyny ligowe

Pierwszym w historii cyklicznym i profesjonalnym programem, w całości poświęconym polskiej lidze był 30-minutowy Magazyn Piłkarski "Gol" – autorstwa Jacka Laskowskiego – prezentowany na antenie TVP 2. Jego premierowy odcinek wyemitowano po 18 kolejce sezonu 1994/1995 (początek rundy wiosennej) – 7 marca 1995 (w pierwszych latach – we wtorki, później – w poniedziałki). Formuła programu zmieniała się kilkakrotnie (wraz z kolejnymi seriami edycyjnymi), a z przerwami nadawano go do 2002, jednak – na skutek utraty przez Telewizję Polską S.A. wszelkich praw do pokazywania ligi – z sezonu na sezon obniżała się jego jakość. Kolejnym magazynem którym był głównie poświęconym polskiej lidze w TVP 2 był Tylko Futbol w sezonie 2002/2003. Wcześniej spotkania rodzimej ekstraklasy pokazywano kompleksowo w kilkunastominutowym poniedziałkowym programie Liga Polska, składającym się wyłącznie z następujących po sobie reportaży meczowych (bez studia i prowadzącego).
25 lipca 1998 – po inauguracyjnej kolejce sezonu 1998/1999 – na antenie Canal+ wystartował 90-minutowy magazyn Liga+, emitowany regularnie po każdej ligowej turze do dziś (po "kolejkach weekendowych" – w soboty, po "kolejkach w środku tygodnia" – we środy), którego uzupełnienie stanowi niedzielny magazyn Liga+ Ekstra (nadawany od 26 lipca 1998).
24 lipca 2005 – po inauguracyjnej kolejce sezonu 2005/2006 – Grupa ITI rozpoczęła na antenach TVN, TVN24 i TVN Turbo nadawanie magazynu ligowego (najpierw pod nazwą Magazyn Idea Ekstraklasa, a od 18 września 2005 – Magazyn Orange Ekstraklasa). Magazyn zakończył swoją działalność wraz ze skończeniem sezonu 2007/2008
20 lipca 2008 – Po finale Superpucharu Polski między Wisłą Kraków, a Legią Warszawa TVP nadało pierwszy odcinek magazynu ligowego "Szybka Piłka".
10 sierpnia 2008 – w trakcie trwania pierwszej kolejki ligowej sezonu 2008/2009 (trzecia wg terminarza) ukazał się pierwszy odcinek magazynu ligowego "Ekstraklasa Raport" w nowopowstałej stacji sportowej Orange Sport. W trakcie rundy jesiennej program emitowany był w niedziele, podczas rundy wiosennej w poniedziałek (po kolejce), w czwartek (zapowiedź najbliższej kolejki).


Gwiazdki na koszulkach

Od sezonu 2007/2008 Regulamin Strojów Meczowych w Rozgrywkach Ekstraklasy SA w punkcie 12. zezwala na umieszczanie gwiazdki symbolizującej liczbę wywalczonych tytułów mistrzowskich.
Gwiazdka ta może być umieszczona tylko na przedniej części koszulki, na wysokości klatki piersiowej nad herbem lub emblematem klubu.
Ustanowiono 3 rodzaje gwiazdek:
  • Empty Star.svg biała gwiazdka – symbolizująca wywalczenie od 1 do 4 tytułów Mistrza Polski,
  • Star empty.svg srebrna gwiazdka – symbolizująca wywalczenie od 5 do 9 tytułów Mistrza Polski,
  • Full Star Yellow.svg złota gwiazdka – symbolizująca wywalczenie 10 i więcej tytułów Mistrza Polski.




Królowie strzelców polskiej ekstraklasy



Rok Zawodnik Klub Liczba goli
1927 Henryk Reyman Wisła Kraków 37
1928 Ludwik Gintel Cracovia 28
1929 Rochus Nastula Czarni Lwów 25
1930 Karol Kossok Cracovia 24
1931 Walerian Kisieliński Wisła Kraków
1932 Kajetan Kryszkiewicz Warta Poznań 16
1933 Artur Woźniak Wisła Kraków 18
1934 Ernest Wilimowski Ruch Hajduki Wielkie 33
1935 Michał Matyas Pogoń Lwów 22
1936 Teodor Peterek Ruch Hajduki Wielkie 18
Ernest Wilimowski Ruch Hajduki Wielkie
1937 Artur Woźniak Wisła Kraków 12
1938 Teodor Peterek Ruch Hajduki Wielkie 21
1939 Ernest Wilimowski Ruch Hajduki Wielkie 26
1948 Józef Kohut Wisła Kraków 31
1949 Teodor Anioła Kolejarz Poznań 20
1950 Teodor Anioła Kolejarz Poznań 21
1951 Teodor Anioła Kolejarz Poznań 20
1952 Gerard Cieślik Unia Chorzów 11
1953 Gerard Cieślik Unia Chorzów 24
1954 Henryk Kempny Ogniwo Bytom 13
Ernest Pol CWKS Warszawa
1955 Stanisław Hachorek Gwardia Warszawa 16
1956 Henryk Kempny CWKS Warszawa 21
1957 Lucjan Brychczy Legia Warszawa 19
1958 Władysław Soporek ŁKS Łódź
1959 Jan Liberda Polonia Bytom 21
Ernest Pol Górnik Zabrze
1960 Marian Norkowski Polonia Bydgoszcz 17
1961 Ernest Pol Górnik Zabrze 24
1962 Jan Liberda Polonia Bytom 16
1963 Marian Kielec Pogoń Szczecin 18
1964 Lucjan Brychczy Legia Warszawa
Józef Gałeczka Zagłębie Sosnowiec
Jerzy Wilim Szombierki Bytom
1965 Lucjan Brychczy Legia Warszawa 20
1966 Włodzimierz Lubański Górnik Zabrze 23
1967 Włodzimierz Lubański Górnik Zabrze 18
1968 Włodzimierz Lubański Górnik Zabrze 24
1969 Włodzimierz Lubański Górnik Zabrze 22
1970 Andrzej Jarosik Zagłębie Sosnowiec 18
1971 Andrzej Jarosik Zagłębie Sosnowiec 13
1972 Ryszard Szymczak Gwardia Warszawa 16
1973 Grzegorz Lato Stal Mielec 13
1974 Zdzisław Kapka Wisła Kraków 15
1975 Grzegorz Lato Stal Mielec 19
1976 Kazimierz Kmiecik Wisła Kraków 20
1977 Włodzimierz Mazur Zagłębie Sosnowiec 17
1978 Kazimierz Kmiecik Wisła Kraków 15
1979 Kazimierz Kmiecik Wisła Kraków 17
1980 Kazimierz Kmiecik Wisła Kraków 24
1981 Krzysztof Adamczyk Legia Warszawa 18
1982 Grzegorz Kapica Szombierki Bytom 15
1983 Mirosław Okoński Lech Poznań
Mirosław Tłokiński Widzew Łódź
1984 Włodzimierz Ciołek Górnik Wałbrzych 14
1985 Leszek Iwanicki Motor Lublin
1986 Andrzej Zgutczyński Górnik Zabrze 20
1987 Marek Leśniak Pogoń Szczecin 24
1988 Dariusz Dziekanowski Legia Warszawa 20
1989 Krzysztof Warzycha Ruch Chorzów 24
1990 Andrzej Juskowiak Lech Poznań 18
1991 Tomasz Dziubiński Wisła Kraków 21
1992 Jerzy Podbrożny Lech Poznań 20
Mirosław Waligóra Hutnik Kraków
1993 Jerzy Podbrożny Lech Poznań 25
1994 Zenon Burzawa Miliarder Pniewy 21
1995 Bogusław Cygan Stal Mielec 16
1996 Marek Koniarek Widzew Łódź 29
1997 Mirosław Trzeciak ŁKS Łódź 18
1998 Arkadiusz Bąk Polonia Warszawa 14
Sylwester Czereszewski Legia Warszawa
Mariusz Śrutwa Ruch Chorzów
1999 Tomasz Frankowski Wisła Kraków 21
2000 Adam Kompała Górnik Zabrze 19
2001 Tomasz Frankowski Wisła Kraków 18
2002 Maciej Żurawski Wisła Kraków 21
2003 Stanko Svitlica Legia Warszawa 24
2004 Maciej Żurawski Wisła Kraków 20
2005 Tomasz Frankowski Wisła Kraków 25
2006 Grzegorz Piechna Kolporter Korona Kielce 21
2007 Piotr Reiss Lech Poznań 15
2008 Paweł Brożek Wisła Kraków 23
2009 Paweł Brożek Wisła Kraków 19
Takesure Chinyama Legia Warszawa
2010 Robert Lewandowski Lech Poznań 18




informacje udostępnione dzięki www.Wikipedia.pl